wtorek, 7 lutego 2012

pociąg

Sobota. Wieczór.
Znalazłam się, jak to zwykle o tej porze czasoprzestrzennej, w pubie.
Kilka piw później, kiedy już nagadałam się ze znajomymi i nieznajomymi, zjawił się p.
P. jest kolegą E., nie wiem, jak ma na imię, określamy go z E. " ten, wiesz, co za każdym razem chce uprawiać z tobą seks". Ksywa ta wzięła się stad, że zawsze, kiedy spotkam P., chce uprawiać ze mną seks.
Generalnie nie jest to złe samo w sobie, jeśli jednak dodamy, że P. ma żonę oraz dwójkę dzieci i że zaloty swe czyni dość nachalnie, może to stać się uciążliwe.
P. posiada własną, seksualną filozofię.
Wczoraj na przykład stał obok stołu, gdzie graliśmy w rozbierane piłkarzyki. Mimo że nie był w żadnej drużynie, rozbierał się solidarnie po każdym meczu, pokazując więcej niż było trzeba. Gdy kolega zganił go słowami:
- P., kurwa, ty jesteś zboczony.
P. odparł:
- Nie jestem. Bycie nagim jest naturalne. Dlaczego jak ktoś się ubierze a potem trochę rozbierze, to nagle jest zboczony?

Potem pytał mnie np, czy lubię harmonijkę. Oraz flet poprzeczny. Oznajmiłam, że najbardziej z wszystkich instrumentów lubię pianino ( co jest zgodne z prawdą, a na dodatek na pierwszy rzut oka aseksualne). Na co on skonstatował, że:
- Pianino, czyli lubisz wybijać rytm, bić, uderzać. Coś skombinuję, jakiś pejczyk może albo pas.

Potem P. wyraził przekonanie, że powinniśmy teraz udać się "do domu na seks". Idea grupowej orgii szybko upadła, więc P. zaczął losowo przydzielać partnerów w pary. Co za zbieg okoliczności, że on trafił właśnie na mnie. Powiedział, że blisko mieszka, tylko zadzwoni do żony, żeby ją uprzedzić. Po mojej kolejnej odmowie, wstał, z zaskoczenia chwycił mnie za nogi, prawie zrzucił z sofy i rzekł:










ciekawe kiedy zejdą mu siniaki...





a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wszechopinie