poniedziałek, 29 października 2012

anemia versus szatan

odkąd dowiedziałam się, że już nie muszę męczyć się z jesienną edycją anemii, szatan we mnie wstąpił. tyle energii krąży w żyłach, że aż tętni i burzy się jak morze podczas sztormu i gdyby było to możliwe, moc rozerwałaby mnie na strzępy.

i tak przeżywam wszystko na pełnych obrotach bez wytchnienia, bo skoro jest energia to i dziać się musi ciągle coś i chce się aż krzyczeć i tańczyć, biec przed siebie, coś z kopa rozwalić. rozjebać system.
e.




niedziela, 28 października 2012

frost

A poczułaś, że dzisiaj nie dość, że ciemniej wcześniej, to jeszcze jakoś zimniej? Zimowiej. W mieszkaniu bardziej przytulnie. Mogłabym przysiąc, że mi dziś zapachniało świątecznymi mandarynkami.
Świeczkę sobie zapaliłam, herbatę zrobiłam i mogłabym tak siedzieć.
Ale wyszłam, jak to wychodzę.
Znowu na koncert, drugi w tym tygodniu- kurwa, jakam kulturalna ostatnimi czasy- pomyślałam po drodze.
Koncert był w radiu, grali znajomi znajomych. Kameralnie, przywieźli sobie nawet stare lampy z domu. W sam raz na dziś. Takie miłe brzdękanie niedzielne, proszę sobie puścić w wypadku ochoty:


I w tej sentymentalnej atmosferze chciano mnie zamordować. Bo kolega, który mnie na koncert koleżeńsko zaprosił przyszedł z dziewczyną. A dziewczyna mnie z jakiegoś powodu bardzo nie lubi, a ma długie i niebezpieczne paznokcie. Sprawę tylko pogorszył pan rozdający zaproszenia, gdy pytając ludzi stojący w kole, czy przyszliśmy w parach wskazał na mnie i kolegę. No cóż, na piwo już z nimi nie poszłam.
Nie jest mi dane mieć kolegów.
A żebym ja chociaż coś.
a.


budzenia nie zamawiałam


siedzę sobie na szczycie fiordu i gapię przed siebie. na horyzoncie rozpina się widok, co jak sen wydaje się być. lasy, jeziora i nad tym wszystkim niebo podziurawione gwiazdami. w tle słychać dźwięki piosenki, co nieprzerwanie od wielu lat ją sobie nucę.

"Moon river
Wider than a mile
I'm crossing you in style someday
Old dream maker
You heart breaker
Wherever you're goin', I'm goin' your way"



i taki spokój mnie otula, a razem z księżycową rzeką po niebie leniwie płyną zorze polarne mieniące się zielenią. i chcę dotknąć ich, bo tak blisko są. i budzę się. ręce wyprostowane do góry, a w nich... firany.

e.

środa, 24 października 2012

jazz got

Dostałam dziś telefon wieczorową porą, że mam ruszyć dupę, bo fajny koncert i jest dla mnie wejściówka. To ruszyłam i poszłam, planów innych i tak nie było.
I tym sposobem znalazłam się na koncercie jazzu, którego nie lubię.
Mogę tutaj jedynie zacytować Harrego Hallera z Wilka Stepowego (1925) " po prostu nie rozumiem nowoczesnej muzyki".

Na dodatek wszyscy wkoło egzaltowani, pachnący, jazz lubiący. I wyjść głupio.
Znalazłam na szczęście urozmaicenie. Takie, że do każdej piosenki wymyślałam słowa i w głowie sobie śpiewałam (o radujcie się inni uczestnicy koncerty, że tylko w głowie).
Była to- jak to w przypadku jazzu- improwizacja nie do powtórzenia.
Aczkolwiek, aby dać wam obraz, było to coś mniej więcej w ten deseń:

Ty chuju, ty chuju
myślisz, że powiesz przepraszam
i już
Ty chuju, ty chuju
w dupie mam twoje przepraszam
Ty chuju, ty chuju
ale oczywiście, ze ci wybaczam
gnoju Ty, chujuuuuu

oczywiście, że wybaczę,
ty chuju,
żebyś znowu miał za co przepraszać
ty chuju, chuju

prawa autorskie: a.

wtorek, 23 października 2012

nadajnik

w małych miejscowościach ludzie lubią wiedzieć o sobie wszystko i komunikacja między znajomymi jest nader sprawna zwłaszcza w przypadkach:

- nieszczęść wszelakich
- burzliwych związków
- przekraczania granic przyzwoitości powszechnie uznawanej

naturalne to zjawisko zdaje się być, już od początku tworzenia się skupisk autochtonów za czasów jaskiń i mamutów. obmawianie i żywienie się plotkami z czyjegoś życia nie dziwi. nie ma pieniędzy, nie ma wysiłku, nie ma zainteresowań, ale są za to sąsiedzi i Ci, co ich osobiście nie znacie, a wiecie o nich wszystko...

bo, że ktoś szczęśliwy jest, że nie martwi się, to też jest news. podejrzana sprawa. że prochów się jakichś nażarł, albo rozum stracił ciesząc się, bo jak to tak można po prostu być szczęśliwym?

w oknach siedzą i jak peryskop się obracają panoramicznie kodując informacje z prędkością spadającego Felixa. i wiedzą wszystko, słyszą wszystko, analizują, szyfrują i przekazują dalej, jak kabel bez końca się to kręci, a stać się może sznurem na czyjejś szyi.

zanim więc przeanalizujesz i wydasz na kogoś wyrok, zastanów się kim jesteś.
e.






jamie

kurwa, jak ja kocham tego kolesia.

może być zima, jesień, może na mnie zlecieć z nieba tona gradu, a samochód chlupnąć błotem w twarz. wystarczy, że sobie puszczę  coś z JIMa i już mi lepiej.
dobrze, rozluźniam się.

mieć parę takich kawałków, takich zespołów. czas zrobic zapasową playlistę na zimę!

słuchawki na uszy i do spiżarki marsz. tańczący marsz ;)
a.


piątek, 19 października 2012

strachy też mają jaja

są dni, że wydaje mi się wszystko możliwe. że co sobie wymyślę, to zrobię i bać się nie boję. taka odważna jestem i zaradna. jak dziecko cieszę się ze zmian, jak dorosły się nimi martwię. i to martwienie się to zupełnie jest nielogiczne i bez sensu, no i w efekcie więcej jest umartwiania niż sytuacja tego wymaga. a kobiety ponoć trudnią się tym z zaciętością odkąd kręci się Ziemia.

i komplikator, co jak się uruchomi to pojawia się w głowie wizja przyszłości i jak apokalipsa krzycząca drepcze po wszelkich planach. walczysz ze sobą i myślisz, żeby o tym wszystkim nie myśleć. i strachy się rodzą i skrzeczą głodne wątpliwości, czy bezpiecznie siedzieć w sobie, czy jednak wyjrzeć zza skorupy - a wtedy w dekiel możesz oberwać i w serce też. bo ile jeszcze można znieść. i paraliżuje niemoc i rutyna dosięga.
nie to nie tak chyba jest. skorupka jednak pęka...
e.

czwartek, 18 października 2012

kapelusz na zimę

Wróciłam. Z wycieczki przywiozłam żołędzia dla Ciebie i spokój. Co prawda nie wszystko poszło jak miało- na przykład zamiast spotkać się ze mną, jeden kolega uciekł do Mediolanu pierwszym samolotem (i nie jest to przenośnia) - ale generalnie fajnie. Słoneczna pogoda, luz. Rowery po Wrocławiu, biodegradowalna popielniczka z liści w Krakowie, snobistyczne duńskie piwo w Warszawie. I buty z Poznania ciągle na nogach.
Dzisiaj się bardzo uspokoiłam. Dostałam okres i okazało się, że wszystkie moje lęki się sprawdziły. W sensie nie z tym okresem, ale życiowe. I już niczego nie muszę bać. Co za ulga.
Poza tym, jest ktoś nowy w moim życiu...
Mam kota na weekend!
Jest jak niektórzy faceci- podoba mi się, ale jego obecność w mieszkaniu trochę śmierdzi.
Jutro idę z babcią kupować kapelusz- przecież się na tym świetnie kurwa znam.
Co się dziwić- musi być wystrojona na cmentarz, bo tam będą świeżo zrobieni wdowce.
A ja nie mam kapelusza, ale jak dla mnie, może już sobie być listopad.

a.

wkurwia mnie kasza

trzeba ją gotować i wcale nie jest smaczna.
e.

wtorek, 9 października 2012

myślęrze

Las, ściółka. Wyobraziłam sobie, że mrówki zamiast pracować, rozmyślają nad istotą budowania. (nie zażywałam substancji psychogennych dziś, jak mogłoby się wydać na pierwszy rzut oka)
 Mały mrówek zostawia łodyżkę trawy, siada na kamyku i myśli. Czy budowa mrowiska ma sens? Po co ta praca? Coś może się z stać- rozważa mrówek- istnieją zagrożenia. Wiatr może przyjść, niedźwiedź rozwalić.
A może!

Ale, gdyby każda mrówka tak myślała, populacja nie zrobiłaby by schronienia na zimę. Nie miałyby gdzie spać i całą rodzinką wyginęły. Proste, oczywiste.
Na szczęście mrówki nie są takie głupie, żeby myśleć zamiast pracować, gdy czas leci.

A my, to co innego.
Nie dość, że myślimy za dużo, to jeszcze się to chwali społecznie. Bo chociaż niedojda, tyłka sobie nie podetrze, to inteligentny, studia skończył przecież. I po co? Po co komu takie myślenie?
O wujkowie ze wsi, którzy śmiali się z moich kolegów z liceum- mieliście racje zaprawdę.
I jeszcze się tacy filozofowie panoszą niemiłosiernie, patrzeć nie mogę.
Przyznajmy, że to niebezpieczna dysfunkcja. Wiem, od lat cierpię na kompulsywne napady myśli. W dzień, w nocy, w autobusie, w sklepie, w łóżku. Zróbmy z tego w końcu jednostkę chorobową i zacznijmy leczyć, zamiast pochwalać.

Nie myśl sobie człowieku!- apeluję.

So you found a girl
Who thinks really deep thougts
What's so amazing about really deep thoughts
Boy you best praya that I bleed real soon
How's that thought for you



A jeśli zostanie jak jest, to z boczku stanę i poczekam, aż ludzie wyginą.
I MYŚLĘ, że już niedługo.
a.



poniedziałek, 8 października 2012

rozum przespać

każdy dzień jest inny, ale poranne wstawanie do pracy ciągle tak samo męczące. i staram się siebie oszukać na wszystkie możliwe sposoby, żeby tylko te poranne tortury jakoś znieść.

oczywiście drzemka włączana co10 minut, a  potem co 5... w efekcie powoduje nagłe nasilenie senności, co się zjawia nie wiadomo skąd i daje Ci prosto w ryj, że leżysz bezwładnie i za cholerę nie masz sił się poruszyć.

ważna jest też melodia, którą wybieramy na poranne budzenie. ostrzegam przed Sade i Anną Marią Jopek - to nie działa. podobnie radosne brzdęki - do nich można się szybko przyzwyczaić i potem już nie ma reakcji. na śpiochach high level takich jak ja, to nawet już heavy-metal nie robi wrażenia. i choćby Pantera się spociła to nawet powieka nie dygnie. no to zapodaję sobie co rano drące japę dzieciaki uskuteczniające żwawy gospel. póki co dają radę.

można też spróbować wstawać na hop! czyli wyłączyć myślenie i zaskoczyć siebie nagłym zerwaniem się z łóżka! jednak nie ma się co oszukiwać. potem i tak zmora snu Cię dopada i rozrywa silną wolę na strzępy, skacząc po niej żywiołowo i zawzięcie wdeptując w ziemię. wystarczy, że usiądziesz na kanapie i przemknie przez głowę myśl "pacnę na chwilę na podusia" i już po Tobie.

i jak tu walczyć? bo trzeba walczyć, żeby jak mówiła moja babcia, rozumu nie przespać.
e.

                                              

CRAZY IC MAJ LAJF

Jestem nienormalna!

Przyznaję. Miałam jeszcze jakieś wątpliwości, ale już nie!

O wyzwalająca szczerości.

Niech mnie ma w swojej opiece matka boska odjebująca głupoty i patronka moja maria magdalena.

Kolejny raz zakpiłam sama z siebie, tak że już naprawdę, naprawdę. Dość.

Dość udawania, że kiedyś będzie inaczej. Że są jakieś mikroprocentowe szanse na zostanie porządnym, dobrym człowiekiem. Normalnym. Konsekwentym. Mądrym. Rozważnym.

Nie ma. Oficjalnie ogłaszam, że zwariowywuje. I don't stop me now.
a.


piątek, 5 października 2012

zastygam

dobrze czasami posiedzieć sobie i pomilczeć. nie myśleć, nie martwić się. posłuchać muzyki. zastygnąć w bezruchu. tylko Ty i oddech.
wszystko zatrzymuje się w miejscu, czas nie ma znaczenia, zamykasz oczy. ciało jest, ale jakby go nie było, bo i woli do działania nie ma. nie liczy się nic. Tylko Ty.
e.



środa, 3 października 2012

gratulacje

Jestem zmęczona i generalnie idę spać.
Ale przeleciałam jeszcze szybko fejsa (po co człowiek to robi, w kółko i w kółko, jakby się coś zmieniło przez 2 minuty?)
I tyle gratulacji przeczytałam, że po prostu dziwie się, że ziemia jeszcze się nie zamieniła w tęczę gorejącej radości współbliźnich. Jak świat się cieszy!
78 gratulacji zdania mgr, 34 gratulacje dla małżeństwa, 28 dla urodzin i 16 dla ciąży. I 5 dla psa i 4 dla nowego samochodu. Banalnie. Szczerze?

Ja bym pogratulowała komuś znalezienia kasztanka, albo pierwszej stłuczki (ciekawe doświadczenie). Dobrej kłótni też bym pogratulowała, mocnych doświadczeń bez różnicy co do ich znaku. Ale tacy ludzie co piszą "co za straszny dzień ;(" to raczej dalecy znajomi i mogą moje gratulacje opatrznie potraktować. Pogratulowałabym, gdyby ktoś przeżył coś ważnego, gdyby odważnie o tym napisał i gdyby to nie było standardowe. A może wcale nie, nic bym nie napisała, może by mi się nie chciało...

Aczkolwiek dziś nie było takiej rzeczy. Ja sama płakałam przez godzinę, już drugi dzień z rzędu- oczyszczam ważne sprawy i sobie w związku z tym GRATULUJĘ!
ile jeszcze..

a.
pani wie o czym mówi

poniedziałek, 1 października 2012

"good morning freedom, good night lullabies"

są takie dni w życiu, że przychodzi przemożna chęć rzucenia wszystkiego w cholerę, spakowania kilku manatów i uskutecznienia wędrówki przed siebie.
nieważne gdzie, nieważne jak.
zamknąć drzwi, wyrzucić telefon, który i tak uparcie się gubi, klucze do domu, który i tak nie jest Twój, nie wrócić do pracy, która i tak Cię nie cieszy, chociaż usilnie to sobie wmawiasz.
po prostu zniknąć czasami trzeba. przezroczystym się stać i odpocząć.
e.