wtorek, 7 lutego 2012

poranny song starszawej singielki

Siema, 

powiedziałaś, że będziemy w kontakcie. Szukałam we wszystkich kontaktach w całym domu, ale Ciebie nie znalazłam. Powinnyśmy uścilić- w którym kontakcie u kogo będziemy, łatwiej było by się spotkać. Ale nie narzekam, bardzo przyjemnie było się przespacerować. Przez resztę wieczoru oglądałam telewizor. Rodzice zakupili nowy, czarny. Jeszcze świeży i błyszczący, nawet niezakurzony. Długo oglądałam, aż postanowiłam go włączyć. Leciały niezwykle interesujące, profesjonalnie zrobione reklamy, przerywane co jakiś czas filmami.   Moją uwagę przyciągnął program KamaSutra. Występujące tam pary (w liczbie dwóch), przebrane w białe kostiumy, które określiłabym jako stadium przejściowe pomiędzy śpioszkami a prezerwatywami, ogrywały wylosowane pozycje z kamasutry na wielkiej kanapie w środku studia. Scenę tę obserwowała licznie zgromadzona publiczność, obecna na sali seksowna, acz profesjonalna, pani psycholog oraz niejaki Maryjusz Kałamaga, który prawdopodobnie pomylił studia nagraniowe, ale idealnie przystosował się do awangardowej stylizacji tegoż programu.

W związku z moimi wieczornymi aktywnościami wcale nie zdziwił mnie nietuzinkowy sen dzisiejszego poranka- spotkałam przy cmentarzu w Kartuzach chłopaka, który ukradł wóż strażacki. Podwiózł mnie on do Gdyni, gdzie natkęłam się na panią psychiatrę z "sali samobójców", z którą przeprowadziłam rozmowę, na temat jej braku profesjonalizmu. Akurat spacerowałyśmy obok basenu, gdy zaatakowali nas szaleni dziadkowie (w liczbie 3), którzy szczekali na siebie i wąchali najpierw psychiatrę, a potem wyczuli mnie i już chcieli na mnie skoczyć. Nie bałam się, zaczęłam groźnie warczeć i obudziłam się.
W lodówce skończyło się mleko i trzeba było kupić nowe.
a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wszechopinie