sobota, 18 lutego 2012

discoteka gra

Nie do końca z własnej woli, znalazłam się wczoraj w masce, lokalnej dyskotece.
Jest to miejsce, w którym można spotkać wielu jurnych młodzieńców przez niektórych określanych "wieśniakami".

Przedstawiciela tej grupy społecznej rozpoznajemy po:
- dżinsach z przetarciami
- butach ze sztucznej skóry (wersja alternatywna- białe adidasy)
- sweterku w paski w serek ( i znowu model alternatywny- trawiasto zielona bluza dresowa z chińskim symbolem)
- ponadprzęciętnie opalonej skórze twarzy
- fantazyjnie ząbkowanej fryzurze, koniecznie muśniętej nieśmiertelnie modnym żelem
- golfie z przyciemnianymi szybami
- puszce Specjala w ręce

Strefy najczęstszego występowania:
- ściany przy parkiecie
- schody i ściany pod dyskoteką
- stołki przy barze
- obszar przy maszynie do boksowania

Miałam przyjemność zagrać w piłkarzyki z jednym z przedstawicieli tego gatunku.
Po grze kolega poprosił mnie na bok i zaproponował:

"Może byśmy się umówili."

Nie wykazałam zbytniego entuzjazmu i przypomniało mi się, że generalnie jestem zajęta i mieszkam w Warszawie, aczkolwiek odwaga i otwartość tego pana mi zaimponowała.
No bo kurde- czy nie można by tak zawsze panowie?
Prosto z mostu.

Bez godzin filozoficznych wywodów o przyczynach biedy na świecie i babci Hitlera, bez patrzenia na siebie ukradkiem, bez wypytywania znajomych i obczajania konta na fejsie. Po prostu.
Podejść i zapropować randkę, przyjąć odpowiedź na klatę.

Oczywiście, mogę nie mieć racji. Jestem kobietą, a my lubimy wszystko utrudniać.

Osobiście jednak oddaje wieśniakom honor. Kto wie, czy prostolinijni chłopi nie są jedynym ratunkiem dla testosteronu, w tym rzygającym równouprawnieniem, sfeminizowanym świecie.

a.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wszechopinie