Taką noc, kiedy wchodzisz do jakiegoś zapomnianego pubu, gdzie gra muzyka na żywo, ludzie śpiewają, mają lepsze jakieś piwo, kręci się wszystko, jacyś obcokrajowcy stawiają ci drinki a w rzece odbijają się stare kamienice i pełnia księżyca. Masz ochotę wtedy śpiewać, i śpiewasz, śpiewacie wszyscy. Nagle pojawia się pianino i zręczny pianista, zegar przystaje i słucha.
Przypominasz sobie, kto Ci towarzyszył wczoraj i ustalasz dlaczego byli to zagraniczni dziennikarze, którzy przyjechali relacjonować Euro. Coś tam kojarzysz, jak zachwalałaś swój kraj i byłaś generalnie bardzo miła. Cała noc ciężkiej pracy pijarowej. Wolontariatu.
W SKM otwierasz Metro i czytasz, o pochlebnych opiniach w europejskiej prasie. Że Polacy są mega gościnni, jest fajnie i podoba się. Zdajesz sobie sprawę, kto to napisał i dlaczego. Uśmiechasz się więc do swojej wątroby i wiesz, że było warto. Ku chwale ojczyzny.
a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
wszechopinie