poniedziałek, 5 marca 2012

zasada nieoznaczoności Heisenberga

Akt pomiaru jednej wielkości wpływa na układ tak, że część informacji o drugiej wielkości jest tracona. Zasada nieoznaczoności nie wynika z niedoskonałości metod ani instrumentów pomiaru, lecz z samej natury rzeczywistości. (Wikipedia, bo co niby innego:P)


Fizyka mnie fascynuje. Głównie dlatego, że jej nie rozumiem, mimo systematycznego oglądania Big Bang Theory. Jednakże szczerze powiedziawszy, bardziej od sensu twierdzeń współczesnej fizyki, interesuje mnie geneza ich powstania.


Na przykład kot Schroedingera. Dlaczego pan Erwin go zamknął i poddał takiej oto manipulacji?:

Schrödinger wymyślił urządzenie oddziałujące na kota, zamkniętego w pojemniku z trucizną (np. z trującym gazem). Do szczelnego pojemnika wkładamy: żywego kota, źródło promieniotwórcze emitujące średnio jedną cząstkę na godzinę oraz detektor promieniowania (np. licznik Geigera-Müllera), który w chwili wykrycia cząstki uwalnia trujący gaz. Po zamknięciu pojemnika i odczekaniu jednej godziny mamy 50% prawdopodobieństwo, że kot jest martwy, i takie samo prawdopodobieństwo, że jest nadal żywy.


Czy nie mógł przekazać swojej teorii na przykładzie jabłka, jak pan Newton? Tylko znęcać się nad biednym kotem? Czy ktoś w ogóle zauważył, że to jest bestialskie wkładać kicię do pudła z trucizną? (mimo że ma 9 żyć)
Nagle się żadne Animal Planet ani wegetarianie (nawet chińscy) nie buntują, i jeszcze uczą tego w szkole!
A równie dobrze, a nawet lepiej można zrozumieć to założenie, na zasadzie pijanego studenta, tak jak mi to tłumaczyli kiedyś dwaj doktoranci fizyki. 
A więc wsadzamy studenta do pokoju z alkoholem i po godzinie mamy 50 % szansy, że jest pijany i 50% że trzeźwy, o!


Ale nie o tym, nie o tym. Bo z tą regułą nieoznaczoności to było tak. Siedzę sobie dziś w pokoju, a w kuchni włączony piekarnik, co chwile tak dziwnie buczy. Jak siedzę to słyszę buczenie, a jak wstanę i pójdę do kuchni i stanę przed nim, to już nie buczy. Tak też robi radio, jak się stanie koło niego, to ma zajebisty dźwięk, a jak się odejdzie, to szumi. Czy to to? Że ja wpływam na układ obserwując zmieniam fale wszechświata? Czy odkryłam i doświadczyłam fizyki dziś i to zrozumiałam? 


No i potem tak sobie myślałam, że eureka, ogarnęłam cały świat. Bo że wpływam na ludzi, wchodząc z nimi w interakcję i że nigdy można zmierzyć, jacy są obiektywnie dlatego. Przez jakąś nanosekundę myślałam, że wszystko już wiem.


Aż mi się przypomniało, że nie jestem niczego pewna. Przecież wszystko jest relatywne. 


Ale gdyby coś- to z chęcią przyjmę tego Nobla. 
 a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wszechopinie