każesz mi pisać, a jestem teraz zajęta myśleniem.
nie żebym o pracy myślała poszukiwaniu, czy o przyszłości planowaniu.
tak sobie myślę widzisz, że inne przeciwieństwa będę mieć teraz w życiu.
Zły czy dobry wyrzucam do kosza, to trzeba być filozofem hobbistą żeby sobie takimi dylematami głowę zawracać. Z tej karuzeli bowiem rezultatu innego niż śmiech nie będzie. Zagadka perpetum mobile. I sensu nie ma.
Ale nowe przeciwieństwo, prostsze widzę:
miłość i strach.
To zostaje.
A przeciwieństwem śmierci narodziny. Nie życie. Życie trwa i nie ma końca ani przeciwieństwa. Warto, żebym o tym pamiętała, więc zapisuje.
I jeszcze jak sobie patykiem rysowałam rybkę, to pomyślałam, że Jezus to fajny miał pomysł na symbol. Bo wziął nieskończoność (odwróconą ósemkę) i odciął trochę, pozwalając jej na rozwój, na niedopowiedzenia.
O takich rzeczach myślę- bezrobotna, już niedługo bez środków do życia, z zerowym poziomem stresu. Wcinam pierożki i piję kawkę, fajnie mi jest.
Chyba trzeba będzie poczekać, aż zacznę głodować- może to mnie pogoni do roboty. a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
wszechopinie