wracając do domu SKM-ką wyłączona byłam i pochłonięta przez myśli zdeformowane wcześniejszą alkoholową rozróbą w moim anemicznym organiźmie. dobrze mi było i spokojnie.
do przedziału wsiadły trzy starsze panie, zagadane, roześmiane, jedna klepała drugą w plecy, a ta trzecia wołała: Krysiu nie klep tak mocno, bo Jance krzyż złamiesz! i śmiechu chichu z dowcipu zaczęły uskuteczniać babcie.
Panie około siedemdziesiątki przysiadły się do mnie - to już norma i tłumaczę sobie to tak, że dzień bez przygody jest jak Fanta bez bąbelków.
no to się do nich uśmiecham a one do mnie. i tak jarzymy japy. Panie ubrane były w dosyć niekonwencjonalny sposób.
jedna - sukienka w krzyczące kolorami kwiatki i do tego szal kolorem niepasujący do niczego oraz kapcie, co wyglądało jakby zapomniała je zamienić na buty przed wyjściem z domu.
druga - dżinsy, adidasy i dresowa bluza.
trzecia - spodnie gniotki, niebieskie (wieki nie widziałam gniotek sportowych), żółta bluzka i trampki.
wyglądały zdecydowanie na wyluzowane, jak to na współczesne babcie przystało. gdyby ktoś mi powiedział, że napadły na bank z rajstopami na głowach. uwierzyłabym.
tak więc dowiedziałam się, że jestem zdecydowanie za chuda i powinnam przytyć, bo jak mówił śp. mąż Janki "kobietę trzeba mieć za co chwycić".
Pani Janka była pielęgniarką i nie jedną zgrabną męską dupę widziała. ona wie, że kobiety mają teraz ciężko, bo mężczyźni to nawet rajstopy zaczęli nosić i już w ogóle baby się z nich zrobiły. i jak taki ma kobietę w tango poprowadzić!? Jak to samo się o własne nogi przewraca! - pyta Pani Krysia.
Trzecia, której imienia nie miałam szansy usłyszeć, mówiła, że jadą na działkę do Krysi, bo tam słonko i przyroda, a nie że będzie siedzieć w domu i słuchać nawiedzeńców w radio.
okazało się, że starsze panie mają kółko taneczne, w którym obecnie ćwiczą choreografię do KOKO EURO SPOKO, żeby rozruszać stare kości i zaprezentować się w domu seniora.
Panie uważają, że polityków powinno się zamykać w oborze, gdzie świniom żarcie będą dawać, co sobie przypomną co to znaczy praca, a nie, że wciskają się w garniturki i świecą czółkami.
Żal było mi te panie opuszczać, chciałabym z nimi jechać jeszcze dalej i dalej, żeby poczuć ich moc obczajania świata. nie dane mi było. niestety.
przypomniał mi się wiersz Szymborskiej, co o starości pięknie pisała:
Kiedy ktoś zapyta , jak ja się czuję
grzecznie mu odpowiem, że dobrze się czuję.
To, że mam artretyzm, to jeszcze nie wszystko,
astma, serce mi dokucza i mówię z zadyszką,
puls słaby, krew w cholesterol bogata.......
lecz dobrze się czuję, jak na moje lata.
Bez laseczki teraz chodzić już nie mogę,
choć zawsze wybieram najłatwiejszą drogę.
W nocy przez bezsenność bardzo się morduję,
ale przyjdzie ranek... znów dobrze się czuję.
Mam zawroty głowy, pamięć figle płata,
lecz dobrze się czuję, jak na swoje lata.
Powiadają: "Starość okresem jest złotym",
kiedy spać się kładę, zawsze myślę o tym....
"Uszy mam w pudełku", zęby w wodzie studzę.
" Oczy na stoliku", zanim się obudzę....
Jeszcze przed zaśnięciem ta myśl mnie nurtuje:
"Czy to wszystkie części, które się wyjmuje?
Za czasów młodości (mówię bez przesady)
łatwe były biegi, skłony i przysiady.
W średnim wieku jeszcze tyle pozostało,
żeby bez zmęczenia przetańczyć noc całą.....
A teraz na starość czasy się zmieniły,
spacerkiem do sklepu, z powrotem bez siły.
Dobra rada dla tych którzy się starzeją:
niech zacisną zęby i z życia się śmieją.
Kiedy wstaną rano "części "pozbierają
niech rubrykę zgonów w prasie przeczytają
Jeśli ich nazwiska tam nie figurują.
to znaczy, że ZDROWI I DOBRZE SIĘ CZUJĄ.
ave! e.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
wszechopinie