wtorek, 22 maja 2012

boska interwencja

jak przeczytałam Twój post to mi ręce opadły. niestety zdarza się, że ktoś mi opowiada namiętnie o sprawach, które go nurtują, o takich pierdołach, że aż pod deklem się gotuje. na szczęście zazwyczaj zadaję się z gronem zajebistych szaleńców, których uwielbiam słuchać i podziwiam ich za ciekawe kminienie świata.

są oczywiście wyjątki. dziś na przykład spacerując sobie po mieście natknęłam się na znajomego, co go  wieki nie widziałam. i tradycyjna gadka jedzie:
- jak tam co tam?
a ja na to, dobrze i że nie narzekam.
- ale jak? dobrze?
no i ja na to, że spoko
- a mąż a dzieci? - pyta się gościu i zaczyna sobie grabić.
nie ma, odpowiadam spokojnie
- bo wiesz e., moje życie ostatnio się zmieniło, to było niesamowite.
a to ciekawe, opowiedz - poprosiłam. (to był błąd).
- widzisz, teraz moim życiem kieruje jezus, miłość do boga i ludzi. i widzisz, nas jest więcej. spotykamy się, rozmawiamy, pomagamy sobie.
a ja na to, że cieszę się, że jest szczęśliwy
- ale ja mogę Tobie pomóc. bo to nie jest tak, że wiesz uczestniczymy w eucharystii, my potrafimy się także bawić, korzystać z życia. zapraszam Cię do nas na potańcówkę. mówię Ci, tam poznasz porządnych facetów, takich co będą Cię szanować, nie jak te pijaki w tych dyskotekach i klubach.

zatkało mnie i rozbawiło, ale bardziej chyba zatkało. spojrzałam na niego i w sumie wyglądał na szczęśliwego w tym swoim świecie bogów i ludzi.
- to może być problem, oznajmiłam. - nie jestem zwolenniczką klimatów kościołowo-jezusowo-radosnych. nie są złe, ale po prostu nie dla mnie. tak samo jak porządni faceci, którzy nie piją, nie palą i mają równo na bani.
podziękowałam pięknie za propozycję i chciałam sobie już iść, kiedy on chwycił mnie za rękę i powiedział:

- zobaczysz, jeszcze zmienisz zdanie.

teraz tak myślę, że to groźba chyba była. czy cuś.

e.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wszechopinie