niedziela, 25 listopada 2012

kamuflaż z mgły

spacerując uliczkami miasta cieszyłam się, że nie ma prądu i nic nie oświetla drogi. tylko mgła i schowane w ciemności domy, z których okien migotały światełka. nie widziałam ludzi, którzy przechodzili obok i oni też mnie nie widzieli. bycie przezroczystym w małym mieście, gdzie wszyscy się znają, to naprawdę nie lada wyczyn i sposobności takich mało się zdarza.

na chwilę chociaż schować się można w sobie i odpocząć od wszystkiego. ja i mrok. i mgła taka, że chciałoby się urwać kawałek i wsadzić do dziurawej kieszeni, z nadzieją, że nie zapodzieje się we wnętrzu płaszcza razem z wsuwkami do włosów, zmiętolonymi w kulki biletami i groszami, co jak są potrzebne to ich nie ma.

zza chmur wygląda ugryziony księżyc i gwiazd parę, co dziurawią niebo. i krok za krokiem odnajduje spokój. będzie potrzebny, kiedy zniknie mgła.

e.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wszechopinie