środa, 8 sierpnia 2012

szemrane szepty

wkurwia mnie jak ludzie szepczą w towarzystwie. jest sobie radosna rozmowa o dupie maryny, a tu ktoś nagle do kogoś coś szepcze i może tak by mnie to nie wkurzało, gdyby szeptanie nie miało skutków ubocznych. siedzi grupka ludzi, rozprawiają o polityce, alkoholu, ogólnie wylewają z siebie słowa wartkim potokiem rozmyślań. i ni gruszki ni z pietruszki ktoś coś szepcze do wybranej przez siebie osoby, czego efektem jest albo głupawy chichot albo mina pingwina, co właśnie ukulał pod brzuszkiem jajko. no i konsternacja. wtedy inne osoby do siebie szepczą, że ciekawe o czym tamte szeptały i wszyscy są tym szeptaniem zafrasowani.

to trochę jak ludzie, którzy noszą słoneczne okulary. no i rozmawiasz z takim matrixem i ni cholery nie widzisz, czy ten ktoś cię słucha, czy śpi na stojąco. zamrożona mimika twarzy. to trochę tak jak przez Internet, tylko jak cię osobnik wkurzy to możesz go od razu zdzielić z piąchy. przez Internet się tak nie da, ale wierzę w siłę technologii. okulary przeciwsłoneczne to zajebisty wynalazek, ale wiem, że warto je zdejmować, jak się z kimś gada. z szacunku po prostu. i szeptać też lubię, ale tylko do drugiej osoby, jak jestem z nią sam na sam, albo do siebie, jak mnie coś rozbawi i nie mam się z kim podzielić moją radosnością.

e.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wszechopinie