Aż mi się poukładają w głowie aluzje i w lustrze zobaczę na powrót nierozmyte.
Witamin, powietrza, słońca.
I pół krztyny wiatru. Na zdrowie!
I już nawet pytania kim jestem, co robię i potem nie stawiam. Wypompowana ręką z zawrotami głowy wystukuje literki i nie wiem po co, komu.
Targa mną wszechświat w tą i z powrotem dwa razy, jak już jest postanowione to znika. Każe się poddać i szarpie sadysta. I jak go nie lubić?
Pewnie że się lubimy, zabawa jak na dancingu w Ciechocinku. Serpentyny w dłoń a do drugiej rewolwer i w niekonsekwencje cel-pal. Moje i męskie niekonsekwencje.
WYJEBANE
i kawka i cukierek i poduszka.
a do uszka:
gdybym miała siły, wstałabym z łóżka i kupiła coś czekoladowego z jakąś kolorową posypką. na pokrzepienie. dla mnie.
a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
wszechopinie