piątek, 20 kwietnia 2012

bielsze od białego

nienawidzę remontów, których efektem są jedynie ściany bielsze od białego, co zdaniem niektórych - zżółkł.
po wielkim rozpiździelu remontowym sterylnie w mieszkaniu się zrobiło na tyle, że pozostało wziąć pyle, założyć kaftan bezpieczeństwa i rytmicznie pacać głową w ścianę. klamki tylko powyjmować dla formalności. czysto, aż do porzygu (tu słownik sugeruje, żeby zastąpić słowo "porzygu" na "porzuguj"- bardzo zabawne).

ale tak już bywa z rodzicami, że oni mają swoje spojrzenie na urządzanie wnętrz. nic nie da przekonywanie, że może zapodać jakiś kolor na ścianę oprócz białego. wszystko musi być poukładane i mieć sens.

prl-owskie kryształy poupychane w półkach aż do bólu segmentu, który to dzielnie znosi, jak na mebel przystało. kolorowy wazonik,  nie pasuje, bo zakłóca fale częstotliwości między białymi ścianami a białymi oknami, do których bezczelnie wdziera się ta dziwka -  niesterylna, brutalna i  brudna rzeczywistość. cóż, nie da się pomalować wszystkiego - i za to chciałabym podziękować wszechświatowi.

w ramach podziękowań kupiłam browara i idę podziwiać brudną, niepoukładaną przyrodę.
e.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wszechopinie