czwartek, 19 kwietnia 2012

ona movie

ej joł,

to szybko napisze posta tylko zanim wyjadę znowu do torunia, gdzie nie mam neta, bo to miasto.
oglądam sobie film i w tym filmie chory psychicznie koleś chce dostać kielich z półki bogacza, bo myśli że to świety graal. i mowi, ze sam nie da rady, ale że nowy znajomy normalny jest wybrańcem i on da radę, ale tamten ma wyjebane. i dostaje ataku katatonii (świrek) i ten drugi stwierdza, no że w tej sytuacji to dobra, już ukradnie ten puchar ( zwłaszcza że przez niego zginęła żona świrka). no i kradnie.
a ja sobie pomyślę, że dlaczego nie zadzwonił do milionera bogacza i mu nie powiedział, jak wygląda sprawa, że kolega chory myśli, że jego puchar to święty graal i czy by nie pożyczył, żeby mu pomóc się obudzić ze śpiączki.

ja bym pożyczyła.

jestem zupełnie niedekwatnie nieromantyczna i niedramatyczna w stosunku do amerykańskich filmów.

jakie życie taki rap. czy tam hip hop. a.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wszechopinie