piątek, 7 grudnia 2012

samarytanie na zakupach

coraz bardziej lubię rozmawiać z ludźmi, których nie znam. no i okazji jest więcej, bo trzeba prezenty gwiazdkowe zakupić i szwędam się po sklepach, w których zazwyczaj nie ma tego co akurat chciałabym, żeby było.

no i tak się łazikuje i gada, że może te rękawiczki, a może szalik, a gacie w ciapki czy w paski, a skarpety puchate czy ze zwierzątkami, a perfum pachnie, czy jednak rzuca zapachem jak obuchem w ryj. prawdziwe dylematy.

i tak rozkminiając nad puchatością i wzorkami czuję narastającą rozpacz. łzy cisną się do oczu, bezsilność miażdży resztki rozsądku. skąd ja mam to kurwa wszystko wiedzieć?

i wtedy słyszę zazwyczaj zbawienny głos osoby krzątającej się obok z podobnymi problemami jak moje. "niech Pani weźmie te różowe skarpetki, lepsze gacie w zwierzątka, ten perfum ładniej pachnie". i już. po problemie. co ja się będę pierdołami zajmować, jak mogę zrzucić odpowiedzialność na kogoś innego. strasznie mi ulżyło.
e.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wszechopinie