środa, 4 lipca 2012

w foliowej matni

wracając z pracy w melancholijnym nastroju z powodu mojego nieuczestniczenia w tegorocznym Open'erze, człapałam powoli do domu. dzisiaj wyjątkowo nic mnie nie cieszyło, a dotąd myślałam, że to niemożliwe. kopnęłam kamyczek, który poturlał się do wózka dziecięcego prowadzonego przez matkę ze zmęczeniem na twarzy.

nic w tym nie było dziwnego, gdyby nie fakt, że dziecko siedziało w wielkiej, przezroczystej siatce foliowej. kosmiczny był to widok. coś machało, oddychało, żyło w siatce na zakupy. po co dziecku parasol przymocowany do wózka? no po co? skoro można takiego szkraba bez problemu zapakować w siatkę foliową z Biedronki. tak. zacny pomysł. 
e.

1 komentarz:

wszechopinie