czwartek, 5 lipca 2012

kobieca siła

czasem czuję się męsko. nie zaszkodzi więc pójść na warsztaty o kobiecości pomyślałam..zwłaszcza, że wylosowałam jak zwykle, kiedy nie chce mi się wychodzić kartę tarota i kazała mi ona pójść. a zwykle karze zostać i medytować. co rozumiem jako pozostanie na kanapie z kompem w dłoni.
no i poszłam. już od wejścia obce kobiety mnie przytulają. dziwnie. zwykle nie lubię takich sytuacji, ale tym razem było interesująco zbyt, by się tym przejmować. suknie miały i kolczyki z kamieni, i kryształy na szyi. w kole świecie i jedzenie, ciasta i owoce. sympatycznie to wyglądało. magicznie. ale dziwnie.
no więc po okadzeniu siadamy, medytujemy, tańczymy i śpiewamy. generalnie celebrujemy i ani się waż wyjść poza koło, lub pójść w złym kierunku lub coś powiedzieć. było więc trochę jak na wspólnocie katolickiej- z tym że zamiast boga i maryjki, tajemnicze przodkinie. potem jeszcze baby guru zareklamowały swoje warsztaty, wcześniej dziesieć razy mówiąc, jak to nie lubią się reklamować. dobrze, że to tak podkreślały, bo z długości reklamy trudno było to wywnioskować.
tak więc to wyglądało. potem wygłodniałe łanie rzuciły się na ciasta, owoce i orzechy (zajebista tarta malinowa Karoliny!), wrzuciły pieniążka do pojemnika obfitości, czyli zwykłej paczki na prezenty i wróciły do domów emanować nową uzyskaną energią.
czy czuję się bardziej kobieco? nie. czy tam wrócę?- nie wiem, ale może, bo to fajna zabawa i mają jedzenie.

ale najfajniej było, jak wracając w trójkę autem wyrzucałyśmy, jak to nas wkurzają kobiety. to było energetyczne! boże, jak ja współczuję facetom. i lesbijkom.
a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wszechopinie