no i jest sobie spokojny wieczór, Egyenes labirintus płynie przez przestrzeń, dźwięki przysiadają na parapecie i lecą dalej. tym razem jednak na muzykę László odpowiedziały jaskółki. myślę sobie, kurna, niemożliwe i skręcam regulator głośnika do minimum. i cisza.
The Straight Labyrinth
(Egyenes labirintus)
What will it be like, this return flight
that only similes can describe,
like sanctuary, altar,
homecoming, handshake, hug,
under the trees, garden feast,
where there is no first and last guest,
what will it be like in the end,
this free-fall on open wings,
this flight into the fiery
focus, the communal nest? - I don’t know,
and yet, if there is something I know,
I know this blazing corridor,
this labyrinth straight as an arrow,
the heavier and heavier,
exhilarating fact of our fall.
János Pilinszky
pogłaśniam - jaskółki odpowiadają na skrzypce. taki ornitologiczny festiwal. a jak o skrzydlatych mowa, to dzisiaj przypomniałam sobie o zdjęciach Artura Tabora, co fotografował przyrodę, a sowy kochał nad życie. dwa lata temu zginął w Mongolii. wrażliwy na piękno człowiek, zresztą sami zobaczcie: http://www.arturtabor.pl/
ps. moja siostra nienawidzi utworu Fogarasi, aż włosy jeżą się jej na głowie ze złości jak go odpalam. ale dzielna jest. wytrzyma ;)
e.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
wszechopinie