poniedziałek, 2 lipca 2012

berlinale

Einsteigen bitte. (proszę wsiadać)


Wszystko większe, masywne. Szare kloce. Czyściej, ale zapach specyficzny w tunelach. Ludzie wszystkich rozmiarów i kolorów. Język niemiecki, ale nie tylko. Chińszczyzna, asia box z mięsem, kebaby od turasów, automaty od wszystkiego. W tym sezonie modne coctaile z kolorowymi kulkami zamiast kostkami lodu.
Raczej teczki zamiast torebek.

Na zachodzie sterylnie i estetycznie, na wschodzie punki bez butów. Różne odcienie szarości łamane graffiti. Obok wieżowca stary pomnik.

W metrze nie patrzymy się na siebie. Ludzie mają nieodgadniony wyraz twarzy. Że nie poznasz czy zwolnili z pracy czy wygrał w lotka. Nikt Cię nie widzi tak, że możesz trochę poczuć się niewidzialny. Ale mili generalnie wszyscy.

Pić można, w parku, na trawie. Pijemy, żul z sąsiedniej ławki wznosi toast i pyta, czy nam smakuje.  "Ja"- odpowiadamy. Trochę czuć w powietrzu majestatyczny oddech lat dziewięćdziesiątych, przez te słodycze i reklamówki, co je widziałeś u innych dzieci w szkole. Przerysowany, przesadzony, kolorowy, niedopasowany, wolny. Mój Berlin.

a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wszechopinie