niedziela, 20 stycznia 2013

u niedźwiedzia

Powinnam opisać moją ostatnią wizję szamańską. A jak już opisałam, to wsadziłam tu, żeby jej nie zgubić. Kto wie, może ktoś by chciał przeczytać, jak coś takiego wygląda. Ja bym chciała na ten przykład :)

Zamykam oczy i wyobrażam sobie drzewo, przez które zejdę na dół. Z zewnątrz jest takie samo jak zeszłym razem, ale w środku pewne- schody. Widać, że świeżo zrobione. Schodzę na dół. Na dole jest ciemno, pchnę mocno drzwi. Widzę ogród, kolorowy, rajski. Nadlatuje biały paw. Widziałam go ostatnio, ale szamanka powiedziała, żeby upewnić się, czy zwierze, które nam się pokaże jest naszym zwierzęciem mocy, czy nie. Pytam więc- czy ty jesteś moim zwierzęciem mocy? Paw nie odpowiada, wręcza mi sznur białych pereł. Zakładam je i czuje straszny ból w klatce piersiowej, jakby zaczynała się dusić. Próbuję go zerwać, ale nie mogę, coraz bardziej mi ciąży. Jedyne co przychodzi mi do głowy, to zawołać o pomoc.
I wtedy pojawił się niedźwiedź, silnie zerwał sznur korali. Czy ty jesteś moim zwierzęciem mocy?- pytam zapobiegawczo, chociaż odpowiedź wydaje się oczywista. Niedźwiedź kiwa głową twierdząco. Zabiera mnie na plecach z ogrodu na swoją polanę przy lesie.
Po drodze czuję, że sznur jakby wypalił dziurę w moim ciele, jestem ranna. Proszę niedźwiedzia o pomoc, ten kładzie mnie żebym odpoczęła przy ogniu, a sam czyści dla mnie skorupę żółwia. Kiedy jest gotowa, przykłada mi ją w miejsce dziury, i za pomocą fluorescencyjnej żaby wszczepia ją w moje ciało (żaba jest jak kroplówka podłączona do skorupy). Czuję, że skorupa jest mocna i twarda, ale mówię niedźwiedziowi, że nie chce żyć z taką skorupą przy sercu. On bierze kwiatek (dalię) i pokazuje, że kwiatek bez problemu przez nią przenika, więc jest przepuszczalna. Potem czuję coś w lewej ręce, ból, niedźwiedź wysysa mi z ręki wielkiego czarnego robaka i go zjada.  Potem usuwa żmiję z mojej nogi. Pytam, co utrudnia mi kontakt z mamą i wtedy on pokazuje mi wielką strzykawkę z czarnym płynem. Proszę o uzdrowienie. Po chwili pojawia się ogromna kobra z symbolem właśnie takiej strzykawki wyżłobionym na głowie. Mam do niej wejść, kiedy to robię, ona pochłania truciznę i nagle, w sekundzie, staje się czarnym popiołem. Kiedy jestem już wyleczona, tańczymy przy ognisku, niedźwiedź jest niezdarny, podnosi mnie i obraca bez żadnego rytmu. Uczy mnie walczyć i przygotowuje sandały,w których twardo stąpam po ziemi i odzienie ze skór, jakby mianując mnie wojownikiem. Obiecuje mu, że przygotuje dla niego piernika z miodem, ale jedzenie nie wydaje się być mu potrzebne.
Słyszę bęben, który każe mi wracać, wciąga mnie i już lecę ponad schodami w górę drzewa.

a.

1 komentarz:

wszechopinie