sobota, 22 czerwca 2013

śniadanie po tiffanim

Znacie bohaterkę Śniadania u Tiffaniego?
Uwielbiała jadać śniadania pod luksowym sklepem z biżuterią, mówiąc, że nic nie daje jej takiego poczucia bezpieczeństwa i stabilności, niż widok na drogocenne kamienie.

To było 50 lat temu, elegancja zdążyła osiwieć i kulejąc oddać pierwsze miejsce na podium otyłemu komfortowi. Ma być dużo, łatwo, tanio, niekoniecznie pięknie i elegancko.
Czy jest dla współczesnego człowieka lepsza opcja niż śniadanie all inclusive?

Miałam okazję zjeść takie dziś, w hotelu w centrum Warszawy. Sałatki, bagietki, marmolady, świeże soki, jajka w przeróżnych postaciach, antipastii, warzywka, sałatka owocowa, serki i jugurty. No wszystko.
Z pełnym talerzem we wszystkich kolorach tęczy usiadłam przy stoliku. Akurat dość sporo ludzi przyszło po mnie. No nie, zjedzą mi całą sałatkę owocową!- pomyślałam i zaczęłam obserwować, co biorą. Moje obawy szybko okazały się bezpodstawne.

Ludzie jedli: chleb, bulki kajzerki, chleb, jejecznicę, bułkę, masło, jajecznicę, parówki, chleb.
Podsumowując- jajecznicę, parówki i pieczywo. Z masłem.

Jak można nie spróbować tego wszystkiego, albo chociaż czegokolwiek. W weekend, kiedy czas nie goni- pomyślałam.

Najśmieszniej było, gdy stołować przyszła się wycieczka szkolna. Trzech chłopców, podążając za samcem alfa, miało na talerzu dokładnie to samo: jajecznicę i dwie bułki, co więcej nawet w takim samym układzie graficznym!
Dziewczyny, jak to zwykle na wycieczkach, udawały że nie są głodne i zadowoliły się jogurtem (dobrze, że nie sałatką owocowa).

Nikt nawet nie spróbował mojej sałatki, mogłam jeść ile chciałam. Nie powiem, żeby mnie z egoistycznych względów nie cieszyło, ale też- zastanowiło.
Dlaczego nie patrzymy, co jemy, nawet, gdy wszystko jest już opłacone i przygotowane na stole?
To nie jest kwestia czasu ani pieniędzy, może strachu przed wejściem poza to, co znane. Oceny społeczne, naśladownictwo,lęk przed byciem outsiderem- czy naprawdę chcemy, żeby to kierowało naszym życiem?
Skoro nie chce nam się poszerzać horyzontów w tak prostej sprawie, gdy alternatywy mamy przygotowane i podane pod nos, to co dopiero w innych przestrzeniach? Czy wystarczy nam mentalna parówka, zmiskowana sztuczność, byleby jako tako wyglądająca i smakująca?

A ty, co jesz na śniadanie?

a.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wszechopinie