czwartek, 28 marca 2013

dziękuję

musiałam im w końcu uwierzyć.
chociaż od początku coś mi nie grało. byłam podejrzliwa, kiedy zaczęli mówić:
- bardzo dobrze pani robi, proszę tak robić.
a ja uparcie:
- nie, nieprawda, robię źle. mi się nigdy nie podoba, jak robię. zawsze mogłabym lepiej zrobić, co jest dobrze.
a oni się kłócą, ze mną, mówią że dobrze i koniec. nie mogłam im wyjaśnić, że źle. uparli się.
nie tak to sobie wymyśliłam. mieli mnie atakować, że źle źle- wszystko już sobie wcześniej poustalałam, co im odpowiem, jak się przyznam do zła wszelkiego. dużo wymyśliłam sama, liczyłam na więcej z ich strony.
nic z tego. cała moja wizja siebie została obalona.

rano przypomniałam sobie wczorajsze rozczarowanie, że jednak nie jestem jaka myślałam że jestem, że się ten cały misterny obraz rozmył. że się poddałam i zaczynałam im wierzyć w tą moją wartość.
wstałam i pracowałam, wieczorem wróciłam do mieszkania z ciężką torbą. dwie czekolady, kawa, 20 zł wepchnięte w czekoladę, banan, drewniany zając, wysypywały się tego jednego dnia.

wszystko od nich, innych nich, sami dali, żeby podziękować. tyle. stwierdziłam, że byłam głupia w tym swoim upartym myśleniu i może trochę przestanę z samodojebywaniem. to byłoby nierozsądne, przynajmniej póki jestem w mniejszości.

a.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

wszechopinie